Przejdź do głównej zawartości

Dyskusyjny Klub Książki w Bibliotece UKW - 3. „Wrony” Petry Dvorakowej


„(…) Wrona nie czuje strachu. Wrona nie czuje radości (…) Za szybą dziewczynie na białej poduszce płoną policzki (…)”.

        W średniowieczu wrony cieszyły się złą opinią, ponieważ pojawiały się wszędzie tam, gdzie swoje żniwa zbiera śmierć. W kulturze europejskiej wrona zyskała status mityczny, stając się swoistego rodzaju pośrednikiem między życiem a śmiercią. W hinduizmie natomiast uważa się, że wrony są kurierami i posłańcami ze świata umarłych. Czym są zatem „Wrony” Petry Dvorakowej?
        Powieść czeskiej pisarki to historia tradycyjnej rodziny, która pozornie wydaje się zwykłą grupą osób powiązanych więzami pokrewieństwa i małżeństwa. Rodzina pełna – jest tata, mama, Kasieńka i Bacha. Ale to tylko fasada, szyte grubymi nićmi kłamstwo i złudzenie. Rodzina Petry Dvorakowej gnije od środka, a w czterech ścianach okazałego domu rozgrywa się dramat dziecka pragnącego miłości i akceptacji. Basia jest Kozłem Ofiarnym, na którego barki spadają wszystkie rodzinne frustracje i niepowodzenia. Spadają w postaci ciężkiej ręki ojca, który tylko przemocą fizyczną potrafi zakomunikować swój gniew i niezadowolenie. Matka Basi stosuje bardziej wyrafinowane metody – przemoc psychiczną. Krytykuje, poniża, lekceważy, ośmiesza, zawstydza i nieustannie obarcza odpowiedzialnością za wszelkie nieszczęścia w rodzinie. A Basia? To uzdolniona dziewczynka i wzorowa uczennica, która nie potrafi złożyć kuchennej ścierki tak dokładnie, jak mama, jest roztrzepaną artystką, lubiącą eksperymentować z farbami, a te przecież czasem brudzą.
     „Wrony” to również opowieść o nieudolności szkoły jako placówki wychowawczej, która nie posiada odpowiednich narzędzi, aby pomóc dziecku doświadczającemu przemocy. System ten jest wadliwy, ponieważ pracują w nim ludzie, którzy koncentrują się na „zamiataniu spraw pod dywan”. Pedagodzy, wychowawcy i nauczyciele, dla których słowo rodzica jest ważniejsze niż sygnały wysyłane przez katowane dziecko.
    Powieść Petry Dvorakowej jest tym „mocniejsza” i bardziej „emocjonalna”, im szybciej uświadomimy sobie, że te dwie przestrzenie – RODZINA I SZKOŁA – powinny być miejscem, w którym najważniejsze jest bezpieczeństwo i dobro dziecka, a okazują się rozdrapywaną, krwawiącą raną.

Dziecko ma prawo być sobą. Ma prawo do popełniania błędów. Ma prawo do posiadania własnego zdania. Ma prawo do szacunku”, Janusz Korczak.

 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Z półki leśnej Bibliotekarki - 30. Valeri Perrin i „Życie Violett”

Valeri Perrin i „Życie Violett”, czyli jak przetrwać pobyt w szpitalu Pomyślałam sobie, że napiszę o Sycylii. O tonącej w chmurach Etnie, teatrze grecko-rzymskim (bo najpierw był grecki, a potem Rzymianie go przebudowali) w Taorminie, o legendach związanych z Wybrzeżem Cyklopów i maleńkiej sadzawce Aretuzy w Syrakuzach…

Z półki leśnej Bibliotekarki - 29. Andrzej Stasiuk "Przewóz", Wojciech Szczawiński "Myśli przy końcu drogi" i inni ...

  „Przewóz” Andrzeja Stasiuka, „Myśli przy końcu drogi” Wojciecha Szczawińskiego oraz „Pawilon małych ssaków” Patryka Pufelskiego. A także wywiad rzeka z Andrzejem Stasiukiem przeprowadzony przez Dorotę Wodecką pt. „Życie to jednak strata jest” Po ciągnącej się w nieskończoność zimie nareszcie zrobiło się jaśniej i cieplej. No i od razu zakotłowało się w przyrodzie!

Z półki leśnej Bibliotekarki - 28. Anthony Doerr „Światło, którego nie widać” i „Biała Elegia” Han Kang

Anthony Doerr „Światło, którego nie widać” i „Biała Elegia” Han Kang Lasy okalające Bydgoszcz od strony południowej to Puszcza Bydgoska. Bardzo podoba mi się nazwa, bo kojarzy się z pradawnym borem, przepastnym, dzikim i tajemniczym, choć tak naprawdę niewiele ma dziś z nim wspólnego.