Zaślepiony...
Zaślepiony – szukałem przewodnictwa
gdy sam szedłem zamyślony
przez tętno własnego poruszenia
zawsze w zmienności
która drgała pod ciężarem kroków
jeszcze nieprzebytych lecz zlęknionych
gdy rozszerzone połacie lasu
zwiększyły się z jeszcze większym poruszeniem
Nie zawsze się udawało
nie zawsze się trafiało
słońce grzało podobnie
na twarzy której nie widziałem
nie chciałem zawrócić
usta się zmagały
z kolejnym słowem
nietrafionym w ciebie
lecz przebytym dalej
ty słuchałaś
a ja brnąłem
za daleko by widzieć
jednak za blisko
by służyć

Komentarze
Prześlij komentarz